Czy
zastanawialiście się kiedyś czym jest dla nas życie? Co tak
naprawdę jest dla nas wartością? Brzmi patetycznie, a nawet
infantylnie. Często unikamy takiej frazeologii, a tymczasem w
obliczu epidemii wywołanej koronawirusem, takie i wiele innych
pytań z pewnością zadajemy z ogromną grozą. Odwołam się może
do postawy Jana Pawła II, który niejednokrotnie potwierdzał
absolutną wartość i świętość życia człowieka w każdej
sytuacji – w zdrowiu czy chorobie, i w każdym czasie – przed
narodzeniem czy w obliczu śmierci. W obliczu tragedii, jaka nas
dotknęła, powinniśmy choć przez chwilę się zastanowić nad
wartością istnienia. Często jest tak, że narzekamy na brak
pieniędzy, zazdrościmy, źle życzymy, zapominając że w obliczu
śmierci będziemy tacy sami. Nikt z nas nie pozostanie tutaj na
zawsze. Kiedyś nasza wędrówka się zakończy i będziemy musieli
zmierzyć się z ostatnią koleją losu ziemskiego. Żyjąc w wolnym,
liberalnym świecie, często zapominamy o prawdziwych wartościach
życia. Może teraz w czasie, kiedy przyszło nam być uczestnikami
największej kwarantanny w dziejach ludzkości, powinniśmy zacząć
żyć inaczej.
Coraz
częściej utwierdzam się w przekonaniu, że dopiero w chwili
zagrożenia życia, zaczyna do nas docierać, jak ogromną wartość
ma nasze życie, jak jest bezcenne, chociaż nie jest wolne od trudu
i cierpienia. Życie ludzkie ma ogromną wartość i jest
nienaruszalne.
Człowiek w obliczu zagrożenia życia podejmuje różne
decyzje. Każda w pewien sposób definiuje człowieczeństwo. Jedne
zawstydzają, a inne wprawiają w dumę. Przyjrzyjmy się obecnej
sytuacji, w jakiej cały świat się znalazł. Koronawirus jest
zagrożeniem zarówno globalnym jak i lokalnym. Jakie są nasze
relacje? Czy zagrożenie życia zmienia nas na lepsze, a może jest
całkiem odwrotnie? Moim zdaniem zagrożenie wywołane koronawirusem
to ogromny test nie tylko sprawności państwa, ale przede wszystkim,
odpowiedzialności społeczeństwa. Człowiek swoim postępowaniem w
istotny sposób wpływa na poszczególne wzorce zachowania, które
uchodzą za przekroczenie, bądź też postrzegane są jako norma
społeczna. Dlaczego o tym piszę? Ja, jako zwykły zjadacz chleba
zdaję sobie sprawę z tego, że od tego, w jaki sposób się
zachowamy zależeć będzie, czy rozprzestrzenianie się wirusa w
naszym kraju uda się spowolnić, czy też pandemia wymknie się spod
kontroli. To właśnie od naszej postawy zależy teraz wszystko. Mam
ogromną nadzieję, że podzielacie moje spostrzeżenia. Zwracam się
więc z ogromną prośbą do Wszystkich, by ograniczyli do minimum
kontakty z innymi osobami. To jedyny sposób, w jaki możemy wpłynąć
na ograniczenie rozprzestrzeniania się pandemii. Stosowanie się do
obostrzeń w walce z koronawirusem powinno być podyktowane nie tyle
troską o nas samych i naszych bliskich, co troską o dobro wspólne
i interes publiczny.
Życzę
Wam kochani dużo zdrowia!