Dzięki rozmowie z Zuzą, zrozumiałam, że niejednokrotnie źle odbierałam współczesny świat nastolatków. To właśnie Zuza pomogła mi spojrzeć na jej pokolenie pod innym kątem.
Nasza rozmowa dotyczyła głównie życia. Jak ona się w nim odnajduje, co jest dla niej ważne, co mniej priorytetowe...
Zuza
jest zdania, że jej świat
całkiem się jej podoba, nie chciałaby go zmieniać, chciałaby
jednak zająć w nim miejsce, z którego będzie bardziej zadowolona.
Co miała na myśli? Chciałaby to co się da, uprościć, usprawnić,
by móc znaleźć więcej czasu na radość z życia. Pyta mnie,
czemu my dorośli jesteśmy mega zdziwieni, że większość jej
rówieśników nie akceptuje wysiłku bez konkretnego powodu,
poświęcenia dla mgliście określonych celów. To się nie zmieni.
Jeśli nie chcą się uczyć, to znaczy, że nie widzą powiązania
szkoły ze swoim planem na życie. Pokazanie im tego związku,
praktycznie i konkretnie, to najlepszy sposób, aby zabrali się do
nauki. Ale to już rola nie tyle rodzica, co nauczyciela. Zdaniem
Zuzy młodzież uczy się chętniej, jeśli rozumie, po co się uczy.
Nastolatkowie oczekują, że nauczyciel wskaże im praktyczne
zastosowanie i poda przykłady lub odniesienia do życia. Krótko
mówiąc, oczekują od swoich nauczycieli uruchomienia wyobraźni.
Nie chcą już uczyć się ich zdaniem niepotrzebnej historii, bez
wskazania im przydatności zdobywanej wiedzy historycznej. Dziwią
się, że nauczyciel wymaga wyuczenia regułki prawa
powszechnego ciążenia,
nie pozwalając im zinterpretować jej po swojemu. Współczesna
młodzież ma inne spojrzenie na edukację. Pragną reform, które
zaszczepiłyby chęć przyswajania wiedzy. Dobrym rozwiązaniem
byłoby łączyć przedmioty
szkolne ze swoimi planami na życie.
Dlatego
warto zacząć od rozmowy o planach, potem przemyśleć, jakie
przedmioty są dla tych planów ważne, a na koniec zająć się
lepszymi ocenami z tych przedmiotów. Nauczyciele powinni dać szansę
uczniowi być w czymś bardzo dobrym. Co mam na myśli?
Ważne
jest
wpieranie uczniów tam, gdzie już mają sukcesy, a zarazem
akceptować, że w pewnych obszarach może ich nie być. Należy
zaczynać od pytania „w czym chcesz być dobry?”, a nie „z czym
masz problem?”. Zdaniem Zuzy takie podejście pozwoliłoby na
lepsze wybicie się w swojej dziedzinie, a to już połowa sukcesu ku
temu, by być dobrym specjalistą.
Zuza uważa, że korzystanie z opracowań, skrótowych zestawień,
syntetycznych notatek, prostych opisów nie jest niczym ‘’na
skróty’’. Jej zdaniem to szybsza nauka bo uczą się od razu
tego, co najważniejsze i przyswajają to w syntetycznej formie.
Współcześni nastolatkowie narzekają na zadania domowe. Z
lenistwa? Zdaniem Zuzy, raczej z uświadomienia sobie, że tracą
czas, który mogliby wykorzystać na zainteresowania. Zuza naprawdę
ceni swój czas, ponieważ ma go za mało. Uważa, że to wynik
wpływu szkoły – lekcje, prace domowe, przygotowania do
sprawdzianów zajmują ponad 10 godzin dziennie. Na „resztę życia”
zostaje mało czasu, szczególnie jeśli ktoś chodzi na dodatkowe
zajęcia, tak jak ona. A więc większość dnia spędza na edukacji.
Zuza nie chce chodzić do szkoły po to, żeby zdobyć ogólną
wiedzę o świecie (tzw. ogólne wykształcenie), ale po to, żeby
gromadzić wiedzę, w której jest dobra i widzi w niej sens na
przyszłość. Szkoła
ma nauczyć nas samodzielności i wyzwolić w nas ciekawość.
Potrzebny jest inny system
nauczania. Taki, w którym stawia się na predyspozycje i
zainteresowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentarzy, za które dziękuję